Tiul przyszedł szybciej niż myślałam. Od razu się zachwyciłam kolorami, (mimo, że trochę się różniły od moich wyobrażeń). Znakomicie, pomyślałam, no ale po chwili przypomniałam sobie, że na dziś zaplanowane mam lepienie pierogów. Idą święta, a dziś mogę liczyć na pomoc teściowej, więc czemu nie? :) Dam radę.
W rezultacie mam gotowe i pierogi i śliczną (nie ukrywam, jestem z siebie dumna) pierwszą tutkę dla Emilki.
Mam dla Was tylko jedno zdjęcie, bo niestety moja mała modelka nie chciała dzisiaj ze mną współpracować. Może przy następnym wpisie pokażę jak spódniczka wygląda na Emilce.
Planuję już kolejną, w zimowej wersji na Jej pierwszego Sylwestra... No ale o tym wkrótce :)
Dobrej nocy:)
No no Kochaniutka nie dzoene ze jestes z siebie dumna :) takie cudo uszylas :) jest pieknie i czekam na zdjatko z Emilka :) pozdrawiam elwira-art
OdpowiedzUsuńCudo! Zawsze marzyłam żeby swoje dziecię ubrać w coś takiego. Cóż, nasz synek mógłby się nie ucieszyć :D
OdpowiedzUsuńWspaniały ciuszek dla Twojej Królewny.Mało,że śliczna to jeszcze będzie wystrojona przez zdolną Mamę:)
OdpowiedzUsuńPrześliczna i delikatna kreacja.
OdpowiedzUsuńWooow !!!
OdpowiedzUsuń